Witam kolegów i koleżanki. Szukam rady na zasadzie "od czego zacząć". Opowiem może w skrócie moją historię:
Moją 166 kupiłem od znajomego w lutym 2018. Samochód wydawał się dobrze doinwestowany, silnik rokował bardzo dobrze. Na w pół martwym akumulatorze bez trudu odpalił za pierwszym razem w - 21°C. Wiadomo. Usterki, usterki, usterki. Od samego początku, przy bardzo mocnym depnięciu, potrafił zostawić za sobą lekką zasłonę dymną, przy normalnej jeździe - w lusterku czysto.
Problem wycieku został dostrzeżony przypadkiem, gdy samochód wisiał na podnośniku z powodu luzów w zawieszeniu. Zapluty na czarno intercooler i przewody.
Kącik z faktami:
- ubytek oleju jest bardzo nieznaczny. W lutym zalany nowy, stan okolo 3/5 miarki, obecnie jest około 1/2 miarki, przejechane coś koło 12kkm (wymiana oleju planowana w najbliższych dniach).
- turbo było regenerowane przez poprzedniego właściciela, jeśli dobrze pamiętam to jakieś 3 lata temu.
- nie odczułem stałego spadku mocy, ale faktyczne czasem Alfik ma "humorki" i jakby trochę trochę ślamazarzył. Podkreślam słowo "czasem".
Kącik z pytaniami:
- czy poza natychmiastową naprawą nieszczelności, trzeba ruszać turbo?
- gość w warsztacie dość enigmatycznie stwierdził że pewna ilość oleju w tym miejscu to norma i "tak ma być". Mam pewne wątpliwości co do tego, czy są słuszne?
- ten sam gość zaczął coś bardzo nieskładnie tłumaczyć o nietypowej konstrukcji odmy w tym silniku, co ma niby skutkować olejem w tym miejscu, czy ktoś może potwierdzić / obalić tę tezę?
Niestety, moja obecna wiedza z mechaniki samochodowej jest niewielka![]()
Z góry dziękuję za rady.