Witam serdecznie.
Moja Ania 1.6 TS 105km stała cały tydzień w garażu. Wróciłem zza granicy, przejechałem +- 70km w stylu spokojnym. Raz tylko przedmuchałem ją 4-5k obrotów, przy wyprzedzaniu. Po jakimś czasie(sam nie wiem dokładnie kiedy) zauważyłem że mam zapalony "check" (pomarańczowy kranik).
Wróciłem do domu spokojnie jadąc(wyczytałem w książeczce problemy z zapłonem). Rano zapalam, lampka gaśnie, byłem u mechanika, lampka nie świeci. Lecz później jadąc do sklepu, po zakupach, miałem problem z zapaleniem, dłużej musiałem przytrzymać zapłon, i lampka znów zaświeciła. Spokojnie jadąc, max 2500obr/min dojechałem do mechanika. Wyskoczyło "Czujnik faz rozrządu". samochód pracuje w trybie awaryjnym, więcej niż 3000 nie kręci się. Pytanie, czy ktoś może miał podobnie? Czym to może być, samym czujnikiem, czy kable ?
Wcześniej miałem pare sytuacji, że po silniku hasał sobie jakiś zwierzak, lecz teraz była garażowana.
Wspomnę też, że w maju miałem wymieniany rozrząd, przy 49 000 przebiegu(poprzedni wlasciciel mało jeździł, 12 lat i 45k przebiegu a rozrządu nie wymienił, ani nawet paska...ehhh no chyba że przebieg przekroczył 999 999 i się przekręcił)
Proszę o porady.
pozdrawiam, Dawid